Od razu po pomalowaniu (które sprawiło mi, nie wiem dlaczego, trochę problemów) kolor zupełnie mi się nie spodobał. Późno wieczorem w świetle lampki wyglądał na typowy brąz o perłowym wykończeniu. No świetnie, następny do kolekcji "Zajmuję miejsce w szafce, ale i tak nikt mnie nie używa" - pomyślałam. Jednak następny dzień stał się niemałym zaskoczeniem. Lakier w świetne dziennym wyglądał fantastycznie! Brązowy kolor nie był widoczny, zastąpił go śliczny, delikatny fiolet. Nie mogłam się napatrzeć. Można powiedzieć, że brzydkie kaczątko przez noc zamieniło się w łabędzia :)
Na zdjęciach niestety nie udało mi się tego uchwycić (chociaż próbowałam w różnym świetle), ale mam nadzieję, że uwierzycie mi na słowo ;)
lubię takie nieokreślone odcienie, ale ie przepadam za marką E.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyłam, że dużo osób jej nie lubi, ale na razie jestem zadowolona :)
UsuńMam ten lakier i dokładnie takie same odczucia jak Ty ;)
OdpowiedzUsuńKolor jest piękny, uwielbiam taki odcień fioletu. Nie lubię jednak perłowych wykończeń, więc raczej nie skusiłabym się na niego.
OdpowiedzUsuńBlog mi się podoba i jeśli zmieniłabym coś, to tylko kolor tła nagłówka, żeby tytuł był bardziej widoczny.
Pozdrawiam :)
Lubię jak lakier zmienia swoje oblicze i nas do siebie przekonuję ;)
OdpowiedzUsuńale na prunellę bym się nie skusiła, nie lubię brązów, nawet tych przełamanych fioletem ;p
bardzo lubię takie niebanalne brązy, zwłaszcza jesienią ;)
OdpowiedzUsuń